Metaversum - czy fikcja literacka może się ziścić?
Czy wiesz, że idea metaversum to koncepcja zaczerpnięta z utworu literackiego? Dowiedz się czym jest cyfrowy bliźniak i co go charakteryzuje!
Fantastyka naukowa to gatunek godny uwagi. Nie tylko pozwala oderwać się od rzeczywistości, odkrywać nowe obszary ludzkiej inwencji i skłaniać do refleksji, ale i przewidzieć, jak w przyszłości będą kształtować się technologie. Ilustrują to przykłady Isaaca Asimova i Stanisława Lema, którzy przewidzieli nastanie ery czytników e-book-ów i przenośnych komputerów (laptopów). Przykład "Śnieżycy" Neala Stephensona zapowiada natomiast niesamowite przeobrażenia, które materializują się na naszych oczach.
Neal Stephenson - koncepcja metaversum
Dawno, dawno temu, no może nie tak dawno, bo w 1992 roku na rynku wydawniczym pojawiła się ciekawa z naszego punktu widzenia pozycja. To "Śnieżyca" autorstwa Neala Stephensona. Ta niepozorna na pierwszy rzut oka powieść sci-fi wprowadziła dość ciekawą koncepcję i na niej warto się skupić. Wrócimy jeszcze do tego. Książka przeszła bez większego echa, a spokojnie można by ją postawić na równi z "Neuromancerem" i "Mona Lisą Turbo" Williama Gibsona.
Jeśli spojrzeć na główną linię fabularną, to wydaje się dzisiaj mocno generyczna. Rzecz dzieje się w alternatywnej linii czasowej, gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Społeczeństwo jest podzielone na zwalczające się frakcje, takie jak korporacje, gangi i sekty religijne. Głównym bohaterem "Śnieżycy" jest pewien hacker i dostawca pizzy. Swoją drogą to dość przerysowane wyobrażenia nerda, co nie?
Owym hackerem jest niejaki Hiro Protagonist. W czasie wolnym od dostarczania pizzy grywa w wirusową grę, "Snow Crush". Nie jest to typowa produkcja AAA. Rzeczywistość wirtualna nakłada się bowiem na tę prawdziwą. Zabójstwa dokonane w wirtualu autentycznie mają miejsce w życiu. Ofiarami padają nie tylko wirtualne avatary użytkowników, ale i ich fizyczne manifestacje. W trakcie zabawy Hiro wplątuje się w misterną sieć intryg politycznych i religijnych.
Brzmi dość szablonowo, ale to tylko pozory. Alternatywna rzeczywistość będąca lustrzanym odbiciem prawdziwej to koncepcja metaversum. Brzmi znajomo? Nie tylko Mark Zuckenberg postawił sobie za cel powołanie do życia cyfrowej alternatywy. I choć nieszczególnie mu to wyszło, to jednak pomysł zaczerpnięty ze "Śnieżycy" dalej inspiruje technologicznych wizjonerów. Przyjrzyjmy się cyfrowemu bliźniakowi.
Metaversum - na czym się opiera?
Będąc po lekturze powyższych akapitów, wiecie już, że mowa o alternatywnej rzeczywistości cyfrowej. To bardzo mocny skrót. Metaversum jest równoległym światem wirtualnym, w którym główną rolę odkrywają interakcje społeczne. Nie ma żadnych barier fizycznych. Większość spraw, od transakcji handlowych przez konferencje branżowe, aż po zwyczajne spotkania ze sobą odbywają się w świecie wirtualnym. Użytkownicy funkcjonują za pośrednictwem avatarów.
Na koncepcję metaversum można spojrzeć z różnych perspektyw. Ma swoje dobre i złe strony. Do niedawna, w epoce lockdawnów, gdzie wyjścia z domu były ograniczone, zmaterializowana idea digital twin pozwoliłaby załatwić większość spraw w domu. Umożliwiałaby również spotkania z rodziną i znajomymi bez wychodzenia z niego. Załatwić sprawy urzędowe bez stania w długiej kolejce i sącząc swoje aromatyczne latte w głębokim fotelu, brzmi obiecująco, nieprawdaż? Negatywne czynniki to brak prawdziwych więzi społecznych, uzależnienie od technologii i problemy psychiczne. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, coby nie mówić.
Cyfrowy bliźniak - technikalia
Wielu użytkowników sieci po raz pierwszy zetknęło się z nazwą "metaverse" w kontekście zmiany nazwy popularnego medium społecznościowego, z Facebook na Meta. Właściciel i twórca tego portalu nie krył się z ambicjami dotyczącymi wykreowania i wdrożenia cyfrowego bliźniaka. Poniósł w tej sferze porażkę. Istnieją jednak przesłanki przemawiające za powstaniem metaversum prędzej czy później. Współczesna technologia stanowi bazę ku przeskokowi w metaverse. Rozbierzmy to na czynniki pierwsze.
Po pierwsze podstawą do inicjacji metaversum są media społecznościowe. Cieszą się ogromnym zainteresowaniem i nie da się skutecznie prowadzić biznesu bez reklamy na FB, IG, TikToku czy platformie X. Jeśli szukać potencjalnych klientów to właśnie tam. Co więcej, użytkownicy korzystają często z avatarów i synonimów. Powszechnie używane platformy społecznościowe umożliwiają również kupno i sprzedaż produktów za pośrednictwem takich kanałów jak Facebook Marketplace. Czynniki te stanowią szkielet rzeczywistości alternatywnej w cyfrze.
To oczywiście nie wszystko. Pogłębienie doznań staje się możliwe dzięki technologii AR i VR. Dzięki specjalnym goglom odczuwa się większą immersyjność nie tylko w grach wideo. Wykorzystane być mogą w edukacji, służbie zdrowia, turystyce, przemyśle i handlu detalicznym. Mogą też być użyte jako narzędzie służące do symulacji treningu sportowego i w ramach spotkań towarzyskich. Technologia ta jest jedną ze składowych e-rzeczywistości.
Jeśli spojrzeć na aspekt handlowo-transakcyjny, to cyfrowy bliźniak opierać się może na technologii blockchain. Teraz pytanie, czym ona jest? Blockchain to w pełni zdecentralizowana i rozproszona baza danych, która pozwala skutecznie nabywać zasoby i nimi zarządzać. Technologia ta tworzy łańcuch bloków i w ramach każdego z nich przechowywana jest lista transakcji. Wykorzystywana jest głównie w kryptowalutach, ale w kontekście metaversum wydaje się, że mogłaby znaleźć zastosowanie. Tokenizacja zasobów i handel produktami cyfrowymi mógłby odbywać się w ten sposób.
Jak widać, techniczny szkielet metaversum już istnieje. Na drodze do postępu realizacji tego konceptu stają konieczność stworzenia zaawansowanej infrastruktury komputerowo-sieciowej, interoperacyjność (konieczność stworzenia protokołów i standardów, które umożliwią komunikację między platformami), konieczność stworzenia bezpieczniejszych środowisk, tak, aby dane wrażliwe nie wyciekły, brak wystarczającego finansowania projektu i akceptacji społecznej.
Jaka jest Twoja reakcja?