The Age of Kings - godny następca kultowego tytułu
Po znakomitej pierwszej części przyszła pora na kolejną. Age of Empires II - the age of Kings czerpał najlepsze rozwiązania z poprzednika i wprowadzał parę ciekawych nowości.
Rok 1297. Październik. Powstanie Williama Wallace'a rozlewa się na całą Szkocję. Bitne oddziały Bravehearta kierują się w stronę mostu przecinającego rzekę Forth. Wkrótce Anglicy pod wodzą hrabiego Surray i de Cressinghama poniosą sromotną klęskę pod miejscowością Stirling. Ah....co to były za emocje. Kampanię szkocką ogrywałem wespół z bratem u jego znajomego z klasy. Przeklikaliśmy ładne parę godzin, prowadząc Szkotów od zwycięstwa do zwycięstwa.
Age of Empires II - the first encounter
W roku 2003 nie dysponowałem mocarnym sprzętem, na którym mógłbym pozwolić sobie na szaleństwo i grube NO LIFE PARTY. Ot, najzwyczajniejszy w świecie składak z podzespołami pamiętającymi Breżniewa. No, okej. To akurat przesada. Po prostu te 166 MHz nie pozwalało na zbyt wiele w czasach, gdy tryumf święcił Intel Pentium 4 z taktowaniem procesora na poziomie od 1,3 do 2 GHz. Produkcją, którą ogrywałem wówczas na wszystkie możliwe sposoby, było Age of Empires z dodatkiem Rise of Rome.
Przełom nastąpił w roku pańskim 2003, kiedy to skorzystaliśmy wraz z bratem z zaproszenia znajomego z klasy. Wspólne ogrywanie rozmaitych produkcji czy gierek dołączanych do czasopism to był lajt motive tamtych czasów. To wtedy właśnie po raz pierwszy zetknąłem się z drugą częścią kultowego Age of Empires - the Age of Kings. Przez ładne kilka godzin rozbudowywaliśmy osadę, zwiększaliśmy jej populację, produkowaliśmy mieczników i oszczepników. Poznawaliśmy również historię postaci odgrywanej przez Mela Gibsona, tytułowego Bravehearta. Było godnie. Bitwa pod Stirlingiem i pod Falkirk zapadła mi w pamięci.
Przełom nastąpił parę tygodni później, kiedy okazało się, że produkcja prawdopodobnie mi odpali. Zainstalowałem więc zawartość magicznego krążka (napęd optyczny - dzisiejsze nastolatki podchodzą do tego pewnie tak samo, jak my do Amigi i magicznych kaset. Jak nasi ojcowie do telegramów i powozów konnych) i ku swemu pozytywnemu zdziwieniu odkryłem, że produkcja mi ruszy. Drobne spadki klatek na sekundę nie robiły na mnie większego wrażenia. Przystąpiłem do zabawy.
Age of King - pokaż kotku co masz w środku
Kampania treningowa, która jest zarazem pierwszą kampanią stricte historyczną, dała mi moc contentu. To było ładne kilka scenariuszy, które dostarczyły parę godzin przedniej zabawy. Pełna wersja tej produkcji obejmowała również kampanię Joanny d'Arc, cesarza Fryderyka I Hochenstauffa zwanego również Barbarossą, Saladyna i Dżynghis Khana. Podchodziłem do nich wielokrotnie, także i na wyższym poziomie trudności.
Poza kampaniami historycznymi zagrać można było na dowolnej mapie z randomowymi przeciwnikami. Opcja swobodnej zabawy umożliwiała wybór konkretnego casusu dotyczącego wygranej. To mógł był podbój, postawienie i obrona CUDU (wrócę do tego), zebranie odpowiedniej ilości relikwii.
Nowością, jaką umożliwiał Age of King była opcja tworzenia własnych map, scenariuszy, a nawet kampanii. Spędziłem nad tym setki godzin, przy czym nie raz te starcia były niepoprawnie egzotyczne. Podobnie jak w przypadku części pierwszej, możliwe było zagranie na serwerze. Skorzystałem z tego dopiero po kilku latach, gdy dorobiłem się sieci.
Aoe II - a jak tam mechanika i content?
Rozgrywka nie różni się specjalnie od tego, co pojawiło się w pierwszej części. Dalej rozwijamy własną cywilizację, inwestujemy w rozwój gospodarki, technologie cywilne i wojskowe. W roku 2003 gracz miał do wyboru około 13 cywilizacji. Produkcja była stale rozwijana i w wersji HD znajdzie się znacznie więcej tychże, nie wspominając już o średniowiecznych kampaniach porozsiewanych po wszystkich kontynentach. To prawdziwa gratka dla fanów serii.
Z pozostałych ciekawostek, to warto nadmienić, że budynki są wyraźnie większe i różnią się w zależności od poziomu zaawansowania obranej cywilizacji. Zabawę zaczynamy w ciemnych wiekach, a kończymy na erze imperium. Każda cywilizacja charakteryzuje się unikatowymi budynkami, możliwościami i ograniczeniami.
Persowie mają żołnierzy na słoniach, Teutoni stawiają mocne fortyfikacje i "produkują" rycerzy teutońskich (krzyżacy?) itd. Ciekawostką jest wspomniany Cud. Każda cywilizacja posiada unikalny budynek dla niej charakterystyczny. Frankowie cieszą się strzelistą katedrą gotycką, Turcy Hagia Sophia a Mongołowie okazałą jurtą.
Klasyczny Aoe cieszył się kapitalną ścieżką dźwiękową, w zasadzie nie do podrobienia. Te Wololo i Rogan wryło się w pamięć niejednemu graczowi. Jeśli dotarłeś/dotarłaś tak daleko w lekturze i nigdy nie zetknąłeś/zetknęłaś z tą częścią, to pewnie zastanawiasz się, jak na tym tle wypada "The Age of Kings". Nie najgorzej. Autorem soundtracku jest Stephen Rippy i Kevin McMullan. Stworzyli oni kompozycje, które uzupełniają wydarzenia rozgrywające się na ekranie. NPC-e, którymi toczymy rozgrywkę, (chłopi, rycerze, księża itd.) posługują się charakterystycznym dla swojej cywilizacji językiem. Klikając na frankijską chłopkę, odezwie się ona po francusku, na seldżuckiego mameluka, po turecku itd.
Aoe II - jak wrażenia po latach?
Ta produkcja zestarzała się prawie tak dobrze, jak Michelle Pfeiffer albo Jennifer Aniston. Ta druga po 50, a niejeden 20-latek bez wahania by się z nią umówił. Gra się wybornie pomimo upływu ponad dwóch dekad od premiery. Produkcja jest niesamowicie grywalna i wciągająca. Ma ogromne rzesze zatwardziałych fanów (nie ma czemu się dziwić) i była stale rozwijana. Ciekawą alternatywą dla ogrania klasycznej podstawki jest wersja HD oferująca zwiększony limit populacji, wszystkie dostępne kampanie (jest ich od groma) i nowe cywilizacje (Majowie, Aztecy, Koreańczycy, Etiopczycy, Polacy, Rusini i tak dalej - można by długo wymieniać).
Jaka jest Twoja reakcja?